Noc w hostelu była wesoła. Pijany Szkot wydzierający sie do rana, przy temperaturze ponad 15 stopni w nocy i 10 osobach w pokoju, ogrzewanie chodziło na całego, myślałam, że sie roztopie. Jednak ciągle w głowie mam cene- 9 funtów za nocleg i mam dach nad głową, i kawę za darmo i prysznic. Nie narzekam.
Wybrałyśmy sie dzisiaj nad Loch Ness. Jechałysmy autobusem nr 19 z dworca autobusowego- był to autobus Stagecoach za 6,60 w obie strony. Jeździ tam także autobus Citylinka nr 919, ale jest dwa razy droższy. Teraz pewna uwaga- porządnie sprawdzajcie rozkład jazdy i znaczki typu "bb", XX, "Sch" itd. My się nacięłyśmy na to i sie okazało, że z tego przystanku autobusu danego dnia nie ma.
Autobus do Drumnadrochit (zabijcie mnie, ale nie wiem nadal jak to powiedzieć) jedzie około 20 minut. Jest to miejscowośc z centrum wystawowym dotyczącym Loch Ness. Jadąc tam mamy juz widok jeziora (my niewiele widziałysmy, bo była ogromna mgła), ale samo miasteczko nie lezy nad jeziorem. Aby do niego dotrzec trzeba przejsc gdzies z 3-4 km. Samo miasteczko jest urocze, ale to dziura- poczta, apteka, sklepy z pamiątkami, b&b, jakaś knajpa. Totalnie nie ma tam co robić. Mozna pójść na wystawe, ale nam nie chciało sie wydawac 8 funtów na to akurat.
Wcześniej dowiedziałysmy się, że niedaleko tej miejscowosci , nad jeziorem, znajdują sie ruiny zamku. Okazało się, że 3 kilometry od miasteczka, wzdłuż drogi, idzie się do Castle Urquhart. Z racji, że nie miałysmy co robić to sie tam wybrałysmy. Idąc tam wielkich widoków nie ma, dopiero pod koniec mozna ujrzec jezioro, droga prosta, chodnik wzdłuż ulicy. Dociera się i zza zakrętu pojawiają sie ruiny. Widok ładny. No i zaraz pojawia się cena za obejrzenie riun. To obcenie 7,40 funta za osobę. Wart wydać jak jest ładna pogoda, bo mozna tam spędziec miło czas spacerując po ruinach lub jedząc lunch na jednej z wielu ławeczek (oczywiscie jedzenie należy zakupic w Scotmidzie po drodze, bo jedzenie w tutejszej restauracji jest dośc drogie). Jest tam oczywiscie sklep z pamiątkami i małe kino w którym, w ramach ceny biletu, pokazują film o historii zamku.
Z informacji technicznych- najpierw pojechałabym autobusem do zamku, a potem wracała sobie pieszo do miasteczka, gdyz z miasteczka jeżdzi więcej autobusów niż z zamku. Mozna oczywiscie pójśc z miasteczka do zamku i potem znowu na autobus do miasteczka- my tego nie zrobiłysmy, gdyz ciagle nam sie wydawało, że autobus przyjedzie i na parking koło zamku ;) Ale chociaż sie opaliłysmy.