Wczoraj po południu dojechałysmy do Lagos. Miałysmy kłopoty ze znalezieniem dworka PKS-u (ten opisywany w przewodniku dawno juz nie istniał), juz chciałysmy jechać pociągiem i w ostatniej chwili dałysmy radę odnaleźć dworzec. Był zaraz za rogiem, koło stacji kolejowej. Polecamy jazdę autobusami. Jest tańsza i właściwie wszędzie można nimi dojechać.
Teraz troszkę o Lagos. To małe miasteczko na południu Portugalii, turystyczne, ale bez wielkich hoteli i dyskotek. Mieszkamy w małym hostelu, w pokoju 4 osobowym za 12 euro za nocleg. Do hostelu należy także restauracja na dole oraz bar na pobliskiej ulicy. Za każdą noc otrzymuje sie kupon na drinka w ich barze (duży plus). Hostel posiada ogromną odkrytą kuchnię i miły living room, który jest jednak zamykany po 22. A my przerzucamy się z tuńczyka na krewetki:) Dzisiaj tylko łazimy i zwiedzamy, jutro w planie wyjazd na Przylądek Św. Wincentego (Cabo de São Vicente). A pojutrze wyjazd motorówką na ocean w poszukiwaniu delfinów i plażowanie, gdyz pogoda mimo konca września całkiem sympatyczna.